DUMEL-owe testy

Jakiś czas temu DUMEL robił nabór wśród mam blogujących do testowania zabawek. Udało się nam do tych testów załapać. Kto jaką zabawkę otrzyma do testów było wielką niewiadomą i jeszcze większą niespodzianką dla testujących dzieciaków.
Nie ukrywam, że byłam przekonana, że zabawkę otrzyma Kuba ale jakie było jego rozczarowanie gdy po otwarciu mega ogromnej paczki ujrzał zabawkę dla... Oli. Kuba przyzwyczajony, że zawsze to on dostaje jakieś nowe zabawki musiał przełknąć gorzką lekcję, że nie tylko on jest w domu :)
Ale młodsza siostra jak przystało na siostrę ładnie dzieli się z nim zabawką pomimo, że jest ona przeznaczona dla dzieci do 3 roku życia.

Nie przedłużając, do testów otrzymaliśmy...

Jeździk/Pchacz Lew 3w1  
 Zabawka, którą dziecko może bawić się na siedząco, stojąco czy w ruchu.


 Jak już wspomniałam zabawka ta przeznaczona jest dla dzieci w wieku 6-36 miesięcy.
Zabawka pełni następujące funkcje:
- grająca zabawka, w skład której wchodzą kolorowe piłeczki, które wrzucane do buzi lwa, przelatując przez lwa uruchamiają wesołe dźwięki.


- pchacz


- jeździk


Tak więc zabawka na pierwszy rzut oka rośnie razem z dzieckiem. 
Przejście z funkcji pchacza do jeździka i odwrotnie jest bardzo proste... wystarczy za pomocą przycisków zmienić rozstaw "nóg" i za pomocą przycisku znajdującego się pod siedzeniem opuścić je. Przejście z jednej funkcji zabawki do drugiej jest banalne dla rodzica i na tyle bezpieczne, że dziecko samo sobie z tym nie poradzi.


Dodam, że samo skręcenie zabawki nie wymaga zbyt skomplikowanych ruchów... śrubokręt, instrukcja i nawet mama sobie z tym poradzi ;-)

Testerów znacie... to 15 miesięczna Ola i 4 letni Kuba.
Ola pomimo swojego wieku jeszcze nie chodzi samodzielnie, za rączkę i owszem ale sama jeszcze się nie "puściła" tak więc pchacz wydawał się być dla niej strzałem w 10. Ale czy tak jest odpowiedź już za chwilę.

Na początek oswojenie się z nową zabawką w domu...


Piłeczki robią furorę! Ola bardzo szybko odkryła nos lwa i fakt, że po naciśnięciu nosa rozlega się muzyka. A jak jest muzyka są tańce. Poza rozlegającą się muzyką, kręcą się piłeczki umieszczone w grzywie lwa (na pierwszy rzut oka myślałam, że te piłeczki również wypadają z otworu ale jednak nie). Ola równie szybko odkryła, że wkładając piłki do paszczy lwa wypadają one z otworu poniżej ale tylko pod warunkiem, że klapka jest podniesiona do góry. U nas żywot klapki na swoim prawidłowym miejscu trwał bardzo krótko... klapka została przez małą odłączona od lwa. Ilekroć mała widziała klapkę na swoim miejscu tyle samo razy ją odłączała, więc na dłuższą metę nie ma sensu jej w ogóle zakładać bo wyrabiają się uchwyty klapki. Nie przeszkadza to co prawda dalszej zabawie ale zabawka z klapką pełni funkcję schowka na piłki, których nie trzeba szukać przy każdej zabawie.


Wypadające piłki są dobrym motywatorem do raczkowania dla tych najmłodszych pociech.
Jak się później okazało zamiast piłek do paszczy lwa można wrzucać inne zamienniki... klocki, resoraki, nawet łyżeczka od obiadu się tam znalazła ale niestety utknęła i nie wyleciała.

Pierwsze próby wstawania/stania przy pchaczu i pierwsze próby chodzenia.
Jak już wspomniałam Ola sama nie chodzi więc pchacz mógłby jej pomóc w nauce. Mógłby ale dla początkujących w nauce chodzenia maluchów pchacz jest mało stabilny, gdyż dzieciaki takie cały swój ciężar przenoszą na zabawkę. Ale z biegiem czasu... pchacza testujemy już miesiąc, można zauważyć poprawę... Ola coraz pewniej czuje się stawiając kolejne kroki przy nim.
 Podczas pchania wygrywana jest muzyka, piłeczki w grzywie lwa kręcą się, światełka migają... ale tak na prawdę dziecko i tak tego nie widzi. W sumie to dobrze bo koncentruje się na krokach i światełka go nie rozpraszają.


No to jedziemy... pierwsze próby siedzenia/jazdy na jeździku.
Z funkcji tej Ola jeszcze samodzielnie nie korzysta. Odpychać się sama nie potrafi... dajmy jej troszkę czasu.
Ale mała jest cwaniara... siedzisko znajduje się dość nisko także sama próbuje siadać a jak już siedzi to czeka aby ją ktoś pchał :D
W tej wersji zabawki Ola siedząc na jeździku sama może sobie włączyć dźwięk i wprawić w ruch piłeczki z grzywy lwa... aczkolwiek troszkę to nie wygodne.
Co zauważyłam podczas zabawy to to, że przydałyby się troszkę większe uchwyty, które stanowią uszy lwa, według mnie uchwyty powinny być z dziurką dla większego bezpieczeństwa trzymania się dziecka.


Kolejnym plusem zabawki jest to, iż można ją zabrać ze sobą do ogrodu, na zewnątrz.


Próby wstawania i chodzenia na trawie są znacznie bezpieczniejsze... trawa stawia opory i pchacz "nie ucieka" dziecku podczas prób chodzenia.


Natomiast jazda po trawie już taka fajna nie jest... braciszek musiał wkładać dużo siły w pchanie siostry. Znacznie lepiej szło mu po chodniku. Radość Olci nie do opisania.


Po kilkunastu dniach zabawy lwem na podwórku, Ola była już pewniejsza w swoich poczynaniach.


Wspólne zabawy z bratem dają tyle radości...


Testowaliśmy nawet wytrzymałość siedziska... to dopiero była jazda ;-)


Starszy brat dostał również pozwolenie od siostry na samodzielną przejażdżkę...


Funkcja jeździka chyba najczęściej jest wykorzystywana podczas zabaw moich dzieciaków. Zabawy jeździkiem/pchaczem zdecydowanie dają większe pole do popisu na zewnątrz niż w domu.

Podsumowując...

Co przemawia za zakupem Jeździka/Pchacza Lwa 3w1?
- wielofunkcyjność, dzięki której zabawka posłuży dziecku bardzo długo... od momentu siedzenia i zabawy piłkami, poprzez naukę chodzenia, aż po jazdę na jeździku
- zabawka zachęca do aktywności ruchowej już raczkujące dzieci
- dźwięk, który można ściszyć bądź całkowicie wyłączyć (duży plus, z którego każdy rodzic będzie zadowolony)
- uniwersalny kolor sprawia, że zabawka nadaje się zarówno dla chłopca jak i dla dziewczynki
- kolorystyka bardzo przyjazna dla dziecka, różne melodie i migoczące światełka zachęcają dziecko do zabawy
- łatwość zmiany pchacza w jeździk i odwrotnie... wystarczy nacisnąć 3 przyciski i gotowe
- rozmiar piłek odpowiednio dobrany, nie ma ryzyka połknięcia przez dzieci
- wysokość siedziska odpowiednia już dla 1,5 rocznego dziecka

Co sprawia, że Jeździk/Pchacz Lew 3w1 traci w moich oczach?
- zbyt głośny odgłos kręcących się piłek w grzywie lwa, który zagłusza wygrywane melodie... jedynie dźwięk włączony na maxa pozwala na usłyszenie melodii, co jest jednak zbyt uciążliwe dla ucha nie tylko rodzica ale i dziecka zwłaszcza gdy dzieci bawią się zabawką w domu
- brak skrętnych kół co powoduje, że zabawka dla 3latka robi się już mało atrakcyjna, dziecko aby zawrócić musi zsiąść z jeździka i go przestawić w odpowiednim kierunku... Myślę, że fajnym rozwiązaniem byłyby te skrętne koła z możliwością blokady jazdy tylko na wprost - opcja dla dzieci dopiero uczących się chodzić
- brak uchwytu dla rodzica, uchwytu czy to z tyłu zabawki dzięki któremu rodzic mógłby pchać dziecko bądź czegoś za co mógłby ciągnąć jeździk w momencie, gdy dziecko jest jeszcze za małe do samodzielnego odpychania się na jeździku ale już potrafi stabilnie siedzieć na nim- tak jak nasza Ola... starszy brat nie zawsze ma ochotę na pchanie siostry a mama czy tata w pozycji pół-zgiętej długo nie wytrzyma ;-)


Jeździk/Pchacz Lew 3w1 testowaliśmy ponad miesiąc. Nie chciałam wydawać opinii na temat zabawki zbyt pochopnie dlatego tak długo nam zeszło. Chciałam zobaczyć jak długo do niej będzie przekonywać się Ola, jakie zrobi z nią postępy itp. Nie sztuką jest postawić dziecko przy pchaczu i niech idzie. Dziecko uczące się chodzić potrzebuje czasu, musi nabrać pewności i zaufania do pchacza. Musi samo się do niego przekonać inaczej się zniechęci i nie będzie więcej nim zainteresowana.
Co do jeździka to Ola potrzebuje jeszcze troszkę czasu aby samodzielnie na nim jeździć. Ale już dziś widać, że się jej ta jazda bardzo podoba.


Czy polecam Jeździk/Pchacz Lew 3w1?
Na pewno jest to zabawka, która posłuży dziecko na prawdę długo. U nas mam nadzieję, posłuży jeszcze nie tylko Oli ;-)
Koszt takie zabawki to ok. 200PLN.
Czy to dużo?


 Bardzo dziękujemy firmie DUMEL za możliwość przetestowania tej zabawki!





Powyższe opinie są moimi opiniami i nie każdy musi się z nimi zgadzać :P   

Prześlij komentarz

2 Komentarze

  1. Piękne zdjęcia, dzieciaki zadowolone to widać:) Laura jeszcze wciąż testuje ;) Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny ten lew :)) Ale takie same minusy w nim zauważyłam: brak skrętnych kół w jeździku i uszy zbyt mało stabilne. Poza tym super :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęcony nam czas! Miło będzie jeśli napiszesz co sądzisz o tym poście ;-)