Przez ostatni miesiąc a właściwie kilka dni... bo wiosna, bo ciepło, bo rower, bo wyszaleć się trzeba... wzięliśmy na tapetę Azję i jej język a dokładnie Chiny.
Język w prawo, język w lewo...
Gdy buźka wyćwiczona, poćwiczyliśmy pisanie po śladzie... wymowy chińskiego się nie podjęłam.
Kubuś napisał swoje imię oraz imiona sióstr po chińsku (czy dobrze to nie wiem bo sama chińskiego nie umiem ale oparłam się na wujku google). Już samo pisanie po śladzie chińskich znaczków było nie lada wyzwaniem...
I na tym zakończyliśmy nasz chiński warsztat... mało ale jest ;)
Ale obiecujemy, że za miesiąc będzie dużo więcej i znacznie bardziej kreatywnie dlatego, że powracamy do Europy... będziemy kucharzyć :)
Tymczasem zobaczcie co przygotowały inne mamy i ich pociechy...
7 Komentarze
Fajny pomysł z rysowaniem po śladach :)
OdpowiedzUsuńChiński to dla mnie czarna magia :-P
OdpowiedzUsuńhehe dla mnie też :P
UsuńPrawdziwy jezykowy warsztat :) Super!
OdpowiedzUsuńKrótko, ale przynajmniej wesoło. My pisałyśmy imiona po Japońsku.
OdpowiedzUsuńTe zęby z wytłoczek są rewelacyjne! Temat warsztatu bardzo trudny!
OdpowiedzUsuńWłaśnie od pisania po śladzie dzieci chińskojęzyczne zaczynają uczyć się znaków. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za poświęcony nam czas! Miło będzie jeśli napiszesz co sądzisz o tym poście ;-)