Wakacje nad morzem - Tristan Hotel & SPA

 

Wakacji ciąg dalszy... Będąc na Mazurach nie mogliśmy nie skorzystać z okazji i nie zahaczyć o nasze polskie morze. Tym razem postanowiliśmy się zatrzymać w Kątach Rybackich, a nasz wybór padł na Tristan Hotel & SPA. Jako, że w tym roku postanowiliśmy na totalną labę i odpoczynek, bez edukacyjnych wycieczek, miejsce to wydało nam się do tego idealne. Wybieraliśmy je również pod względem "nietrafionej pogody" bo przecież tej nie da się przewidzieć. A nie marzyło nam się przemierzać całej Polski i "kisić" się w pokoju. Czy byliśmy zadowoleni z wyboru? Odpowiedź poniżej :)


Hotel już na parkingu nas zaskoczył... hotelem dla jeży i dla owadów. W pokoju okazało się, że czeka na nas miła niespodzianka... coś słodkiego dla dzieciaków i małe co nieco dla rodziców na wieczór ;)





Pokój, a właściwie dwa pokoje które stały się naszą przystanią na te kilka dni były na tyle przestronne, że nikt nikomu nie wchodził na głowę. W hotelu mieliśmy możliwość nielimitowanego korzystania ze strefy rekreacyjnej... basen wewnętrzny z brodzikiem dla dzieci, na którym to dzieciaki szalały po kolacji aż do jego zamknięcia, jacuzzi, sauna sucha, sauna parowa, z której nie omieszkał korzystać tata, oraz grota solna. Poza basenem wewnątrz budynku, był również basen na zewnątrz. Chociaż pogoda nam dopisała, to jednak nie odważyliśmy się z niego skorzystać ale za to będąc tam dziś nie wychodzilibyśmy z niego w ogóle :) Na co zwróciłam uwagę? Na obecność ratownika na basenie! Wiadomo, dzieciaki i tak są pod opieką rodziców ale wystarczy moment, wyjście do toalety z młodszym dzieckiem... różne to bywa, a tak mieliśmy pewność, że ktoś nad nimi czuwa.










Do naszej dyspozycji było również centrum fitness. Ale kto tam o nim myślał skoro za dnia wzywało nas morze, wieczorami basen :) Kto wie, może gościlibyśmy na nim, gdyby pogoda nam nie dopisała.

Na naszym piętrze znajdowała się również sala zabaw — Morska Kraina z kącikiem plastycznym i basenem z kulkami. Myślę, że młodszym dzieciakom miło upływa tu czas na zabawie. Moje dzieciaki są już nieco "za stare" na takie atrakcje (może poza Hanią, która odnalazła się w niej znakomicie).






Prawdziwą gratką jak się okazało (poza basenem oczywiście) była kręgielnia. Dzieciaki najchętniej codziennie by na niej gościły. Z minusów... trzeba za nią zapłacić ;)




Jako, że nasze wakacje tak naprawdę były przed wakacjami, część atrakcji dla dzieci nas ominęła ale udało nam się trafić na weekendowe animacje (w okresie wakacyjnym mają one miejsce codziennie). Były zabawy ruchowe na świeżym powietrzu, wieczorne kino z chipsami, malowanie buziek, a nawet dyskoteka, po której to dziewczyny wróciły tak wymęczone, że padły spać w pięć minut :)


Obok hotelu znajdują się również korty tenisowe, mini plac zabaw dla młodszych dzieci oraz wypożyczalnia rowerów.

Jeśli chodzi o posiłki. Mieliśmy zapewnione pełne wyżywienie składające się ze śniadania i obiadokolacji. Przyznam się szczerze, że mając dzieciaki "głodomorki" brakowało nam czegoś pomiędzy, chociażby zupy ale... jak tu iść nad morze i wracać na zupę, toż to się nie da ;) Zwłaszcza, że do morza było 20 minut... w porywach do pół godzinki spacerkiem (ale za to w cieniu wśród drzew więc my byliśmy jak najbardziej za spacerami. Choć byli i tacy którzy na plażę dostawali się za pomocą dostępnych środków lokomocji - meleksami, które to kursowały non stop). 

Posiłki były serwowanych w formie szwedzkiego stołu. Wspaniale było wstać rano i tak po prostu pójść na śniadanie czy też wrócić z plaży, zjeść przepyszny obiad z mega deserem nie musząc go robić. Wybór dań był ogromny, codziennie serwowane było coś innego, każdy mógł wybrać sobie to co mu pasowało. Poniżej macie przykład kącika, od którego ciężko było odejść ;) szkoda tylko, że brzuchy po napełnieniu obiadem za wiele już nie mieściły :) Prawdziwą gratką dla dzieci okazał się dzień, w którym serwowane były lody... tak, tak lody! Chyba nie muszę wspominać, że nikogo wówczas do opróżnienia swojego obiadowego talerza nie trzeba było namawiać :)



Czy polecamy Wam tą miejscówkę? Jak najbardziej! My odpoczęliśmy, naładowaliśmy baterie na kolejny rok nauki, dzieciaki z uśmiechem wspominają pobyt nad morzem i myślę, że jeszcze nie raz będą wspominać to miejsce i mówić... mama a pamiętasz...?


Prześlij komentarz

0 Komentarze