Białka Tatrzańska to tu ładowaliśmy baterie na nowy rok szkolno-przedszkolny. Zanim jednak nasz wybór padł na góry długo zastanawiałam się i przekopywałam internet w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca noclegowego. Mając czwórkę dzieciaków od samego początku stawiałam na miejsce przyjazne właśnie dzieciakom. Wyobrażacie sobie deszcz i czwórkę dzieciaków zamkniętych w pokoju? O zgrozo! Długie wędrówki po górach z roczniakiem też zbytnio nie wchodziły w grę bowiem nasz roczniak stawia tylko na własne nogi... wózek go parzy, chusta czy nosidło jeszcze bardziej, a wiadomo na własnych nóżkach daleko nie zajdzie. Miałam więc tylko trzy kryteria (a może aż trzy), które musi spełniać nasz hotel... basen, plac zabaw, a także miejsce, w którym dzieciaki będą mogły się wyszaleć w razie niepogody czyli pokój zabaw.
Wspaniałe miejsce, świetnie przygotowane pod każdym względem pod najmłodszych gości, pokoje przestronne, miła i pomocna w każdej sprawie obsługa.
W hotelu dostępny jest dla wszystkich gości kryty basen, z którego mogliśmy korzystać bez ograniczeń. Moje dzieciaki uwielbiają zabawy w wodzie, a w specjalnie przygotowanym brodziku
z ciepłą wodą i bąbelkami mój roczniak czuł się niczym ryba w wodzie.
Starszaki szalały również w dużym basenie. Czy były na nim tłumy? W ciągu dnia nie, ale im bliżej końca dnia wiadomo, chętnych na relaks na basenie było coraz więcej. Największe oblężenie było po godzinie 19. Wtedy to już moje dzieciaki po basenowych szaleństwach, szalały na sali zabaw ;)
Nasza najmłodsza pociecha do tego stopnia polubiła wszelkie hotelowe atrakcje, że pobyt w pokoju wiązał się z płaczem i nie ważna była pora dnia. Dziecko wybawione na maksa padało wieczorem niczym mucha. W hotelu poza basenem znajdowały się dwie sale zabaw.
Dwupoziomowy Małpi Gaj ze zjeżdżalnią do basenu kulkowego przyciągał dzieciaki jak magnes.
Z kolei Sala Zabaw wypełniona jest po brzegi różnymi zabawkami... duże miękkie klocki, z których powstawały najróżniejsze budowle, zabawom w Magicznym Zamku nie było końca. Zjeżdżalnie, autka, bujaki to wszystko sprawiało, że dzieciaki nie chciały stamtąd wychodzić. Każde dziecko znalazło tu coś dla siebie.
Szukając miejsca na wakacje pod uwagę brałam takie miejsca, w których jest plac zabaw. W naszym Hotelu było ich aż dwa! Mniejszy przystosowany bardziej dla starszych przedszkolaków oraz większy, w którym pierwsze skrzypce grała nasza najmłodsza pociecha ale i starszaki miały niezłą zabawę. Poza zjeżdżalniami na placu zabaw znajduje się również trampolina i huśtawki.
Podczas naszego pobytu załapaliśmy się na popołudnie z animatorkami (nie wiem czy są to regularne zajęcia czy akurat nam się udało). Tam dopiero się działo... od kreatywnych zabaw twórczych, po zabawy z chustą.
Jeśli chodzi o posiłki... wszystko było bardzo smaczne i różnorodne. Wszyscy wychodziliśmy najedzeni i zadowoleni (choć moje dzieciaki czasami nie łatwo zadowolić).
Czy polecamy
Hotel Toporów? Z czystym sumieniem TAK! Wróciliśmy wbrew pozorom wypoczęci, choć przy tak rozbrykanej czwórce dzieciaków o wypoczynek nie łatwo. Wszelkie hotelowe atrakcje sprawiły, że nam się ta sztuka udała :)
0 Komentarze
Dziękuję za poświęcony nam czas! Miło będzie jeśli napiszesz co sądzisz o tym poście ;-)